Nadeszła i chyba planuje zostać na dłużej :)
Zasypało nas już jakiś tydzień temu i śniegu wciąż nie ubywa :) Ja się cieszę jak dziecko - koniec ubłoconych piesków po spacerach i syfu w domu :p i nareszcie można zacząć myśleć o odkurzeniu deseczki po dłuuuugim czasie samotnego oczekiwania na śnieg w piwnicy :D
Natomiast Amberka jest zdegustowana całą tą sytuacją i trzęsie się jak galareta na każdym spacerze. Raz wpadłam na cudny (jedynie wtedy w mojej głowie) pomysł sprawienia jej przyjemności i oderwania od całodniowego wylegiwania się na łóżku. Wyciągnęłam ją na długi, zimowy spacer po polach - skończyło się to dygoczącym psem do końca dnia niewychodzącym spod koca i problemami z pęcherzem. Tyle wyszło z moich dobrych chęci, więc uszczęśliwianie na siłę sobie odpuściłam - Amberka solidaryzuje się z osiedlowymi yoreczkami i wiedzie beztroskie życia na kanapie pod kocykiem przerywane spacerkami między blokami w ciepłym ubranku :)
Amberka w swoim nowym kaftaniku z miną wyrażającą dobitnie co myśli
o tej całej zimie ;)
Za to Li jak to Li - cieszy się jak zawsze ze wszystkiego :) Śniegiem jest zachwycona, mróz jej niestraszny i radośnie sobie pomyka po zaspach. Wciąż jej mało bycia na dworze, chciałaby dłużej, chciałaby więcej. A jako, że mój naczelny mistrz tymczasowo zdezerterował z dłuższych spacerów to mam dużo okazji do popracowania z Liczmankiem sam na sam. A pracować zdecydowanie mamy nad czym :p więc uzbrojone w smaczki, szarpaczki i koziołek dłubiemy sobie obi :)
 |
fot. Agata Łapińska |
 |
fot. Agata Łapińska |
 |
fot. Agata Łapińska |
Na zdjęciu powyżej nasze domowe modele prezentują
szelki norweskie Trixie Fusion.
Kupiłyśmy te szelki jakieś 2-3 miesiące temu i póki co jesteśmy nimi zachwycone. Mamy wszystkie dostępne kolory, rozmiar M/L (Amber i Lychee - dla nich przedni pasek mógłby być ciut dłuższy) i L (Rayko). Używamy ich praktycznie codziennie, na 3 aktywnych psach. Na treningach flyballu spisały się idealnie. Ładne i żywe kolory. Przeszły błoto, tarzanie się w dziwnych rzeczach i pośniegową breje - prane w pralce nie blakną i nadal wyglądają jak nowe. Mają wszyte odblaskowe nitki. Podszyte są neoprenem.
Jesteśmy nimi bardzo pozytywnie zaskoczone, bo kupowałyśmy je nie nastawiając się na jakieś rewelacje.
Cena w porównaniu do niektórych szelek handmade wręcz śmiesznie niska ;)