poniedziałek, 5 października 2015

TOP FOR DOG 2015 - Real Nature Wilderness Open Prairies Adult


Ostatnia porcja produktów do testów w ramach konkursu Top For Dog 2015 przyleciała do nas ze sklepu Maxi Zoo. Tym razem rola testera przypadła Liczmankowi i to ona mogła nacieszyć się smakowitościami, które znalazłyśmy w naszej paczuszce :)

A co w niej było?
      • 4x 400g karmy mokrej Real Nature Wilderness Open Prairies Adult
    • plus dodatkowo:
      • 1x 80g karmy suchej Real Nature Wilderness Pure Country Adult
      • kubeczek-miarkę do dawkowania karmy suchej
      • wieczka do puszek z mokrą karmą
      • ulotka z opisem karm Real Nature
      • list od sklepu Maxi Zoo


Linia karm Real Nature Wilderness to pełnowartościowe, mokre i suche karmy dla dorosłych psów. Wzorowane są na pokarmie psich przodków i z założenia powinny umożliwiać odżywianie naszych psów w sposób odpowiadający ich naturalnym potrzebom. Zachowanie odpowiednich proporcji najwyższej jakości mięsa, tłuszczu, owoców oraz starannie dobranych składników roślinnych, sprawia, że jest to pokarm doskonale zbilansowany. 
Wg zapewnień producenta karma Real Nature Wilderness jest w 100% naturalna. 


Real Nature Wilderness Open Prairies Adult



Głównym obiektem naszych testów - a co za tym idzie głównym bohaterem tej recenzji - była mokra karma Real Nature Wilderness Open Prairies Adult. Jest to pełnowartościowa mokra karma dla psów dorosłych bazująca na mięsie i podrobach wołowych oraz kangurzych!

Moje psy na co dzień jedzą głównie pełnowartościową suchą karmę. W zależności od ich potrzeb, moich możliwości i w dużej części od mojego aktualnego natchnienia wzbogacam im posiłki surowym mięsem, twarożkiem, jajkiem, olejem itp. Nie wydaje mi się, żeby w aktualnym schemacie żywienia im czegoś brakowało. Problem zaczyna się w czasie wyjazdów - na zawody, seminaria czy wszelkie zjazdy jeździmy dość często - a zapakowanie ze sobą całego zaplecza dodatków do bazowego suchego żarcia jest problematyczne lub nawet nie możliwe. Bo jak tu podróżować bez lodówki z jajkami czy mięsem? Co innego puszka taka jak Real Nature Wilderness Open Prairies Adult! Wrzucamy do torby i mamy urozmaicenie i doładowanie posiłku na wieczór po startach czy intensywnych treningach. Takich puszek używam również do wypełniania Kongów.



Skład:
  • 50% wołowina (serce, mięso, płuca, wątroby)
  • 25% rosół z wołowiny i mięsa kangura
  • 20% kangur (serca, płuca, wątroby)
  • 3,2% morele 
  • 1% minerały
  • 0,3% olej z łososia 
  • 0,2% mniszek lekarski
  • 0,1% krwawnik
  • 0,1% pokrzywa
  • 0,1% liście głogu
Karma zawiera również dodatek witaminy D3, pierwiastki śladowe - jod, mangan, selen, cynk, oraz dodatek technologiczny w postaci gumy kasjana. Nie zawiera dodatku barwników, aromatów, przeciwutleniaczy, konserwantów, a także cukru, dzięki czemu jest to karma wyjątkowo lekkostrawna.

Składniki analityczne:
  • 12,5% białko
  • 5,5% zawartość tłuszczu
  • 2,6% popiół surowy
  • 0,8% włókno surowe
Karma - 74% wilgotności.

A co na to wszystko Likaczu?


W mojej ocenie skupiłam się na składzie karmy i jej smakowitości. Składzie, który mi bardzo odpowiada - brak zbóż, białko zwierzęce jako jedyne źródło białka, duża ilość podrobów (których duże kawałki są widoczne w treści karmy). No i dość nietypowe źródło białka jakim jest kangur (myślicie, że wcinając go Lychee będzie skakać jeszcze wyżej? :)) Karma pachnie i wygląda dla mnie średnio zachęcająco, ale to nie mnie powinna do zjedzenia zachęcać. Ocenę smakowitości pozostawiłam już Likaczu - przyznała najwyższą punktację i widać było, że chętnie by jadała tego kangura więcej i częściej ;)

Rewelacji żołądkowych nie stwierdzono. O innych efektach nie będę nic pisać, gdyż ilość karmy, którą spożyła Li - 4 puszki po 400g - nie jest wystarczającą ilością, aby jakichkolwiek efektów się doszukiwać.





Przy okazji podzielę się ciekawostką o zwyczaju Lychee, który uwielbiam :) Każdy z mieszkających lub pomieszkujących u mnie psów dostając miskę, w której prócz suchej karmy jest surowe mięso, jajko, mokra karma (czy na dobrą sprawę cokolwiek bardziej dla psa atrakcyjnego niż 'chleb powszedni', którym jest bazowa karma sucha) najpierw wyjada smakowite kąski, a dopiero potem zabiera się za suchą resztę. Ale nie Lychee! Ona ma swój własny system nawet na jedzenie ;) Je się od prawej strony do lewej, ewentualnie od lewej do prawej. Ale nie wybiera się tego co bardziej smakowite - najpierw wciąga się mięsko i karmę, która jest po jednej stronie, a dopiero potem można się zająć drugą stroną. Taki ot rytuał :)

Real Nature Wilderness Pure Country Adult




Sucha karma Real Nature Wilderness Pure Country Adult teoretycznie nie jest obiektem naszych testów w ramach konkursu, jednak chciałabym tu o niej wspomnieć, gdyż Liczmanek wyczyniała dzikie pląsy i była gotowa zrobić dosłownie wszystko by dostać choć jednego chrupka! 

Li nie należy do wybrednych zwierzątek i z zasady wszystko co trafi do jej miseczki jest traktowane przez nią jako niesamowicie wykwintne danie, a ja jako jej prywatny Master Chef :) Na swoją miseczkę czeka grzecznie siedząc jak posążek i tylko jeziorko śliny tworzące się zaraz przed łapkami zdradza jak bardzo niecierpliwie czeka aż wreszcie podam do stołu.

Przy codziennym tak wdzięcznym podejściu do mych 'kulinarnych' popisów nie spodziewałam się żadnego ponadprzeciętnego wow przy kolejnej, nawet całkiem nowej, suchej karmie. A tu pląsy, wariacje i tańce radości - albo była jakoś wybitnie głodna tego dnia, albo coś w zapachu tej karmy wybitnie jej pasowało od samego początku :)












Podsumowanie:


Marka Real Nature była mi wcześniej kompletnie nieznana i nigdy nie miałam okazji spotkać się z ich produktami. Dlatego naprawdę cieszę się, że teraz miałam taką możliwość, bo zarówna testowana przeze mnie karma mokra Open Prairies, jak i dodana próbka karmy suchej Pure Country bardzo przypadły zarówno mi, jak i Liczmankowi, do gustu. 

Podejrzewam, że kangurowe puszki na stałe zagoszczą u nas jako dodatek w menu Lychee :) Wśród pozostałych smaków z linii karm Real Nature Wilderness poszukam również czegoś dla uczulonej na wołowinę, mięso drobiowe oraz zboża Amberki - podejrzewam, że będzie równie zachwycona co Li!
  • PURE HORSE: konina 
  • DEEP FOREST: dzik i jeleń
  • FRESH WATER: śledź, kaczka i łosoś
  • TRUE COUNTRY: kurczak i łosoś
  • PURE TURKEY: indyk
  • OPEN PRAIRIES: wołowina i kangur
  • PURE GOAT: gęś


Ważne linki!

Karmy Real Nature Wilderness Open Prairies Adult oraz Real Nature Wilderness Pure Country Adult możecie znaleźć w sklepie Maxi Zoo:  http://www.maxizoo.pl

Więcej o konkursie Top for Dog można przeczytać na stronie:  http://www.topfordog.pl



środa, 30 września 2015

TOP FOR DOG 2015 - Back on Track Mesh Rug


Back on Track Mesh Rug

Każdy z psiarzy ma, miał lub może dopiero będzie mieć przyjaciela, którego może śmiało nazwać 'psem swojego życia'. Ja tego swojego znalazłam 6 lat temu w gdyńskim schronisku. To już szmat czasu, a ja wciąż nie mogę uwierzyć, że kilka dni temu świętowałam kolejną już rocznice pojawienia się Amberki w moim życiu. Moja Amber zawsze była dla mnie najlepsza, najszybsza, najzdolniejsza. Zdecydowanie jestem tym typem właściciela, który jest święcie przekonany, że trafił mu się najlepszy pies na świecie i że nie mógłby sobie życzyć niczego więcej :) A że potem trafił mi się jeszcze najcudowniejszy i najpiękniejszy border na świecie to uważam się za podwójną szczęściarę ;)

Zawsze miałam poczucie, że Amberka może wszystko i że będzie wiecznie tym młodym, niewiedzącym co to zmęczenie, niezniszczalnym psem, który 6 lat temu pojawił się w moim życiu. Niestety czas nie oszczędził nawet mojego psa idealnego i w miarę jak z psa 7-letniego zaczęła stawać się psem 8-letnim powoli, delikatnie, niby niezauważalnie zaczął dawać nam znać, że okres szczytowej formy zaczyna mijać.

Oczywiście wszystkie zmiany zachodzą powoli :) Może dla niektórych, którzy słabiej znają Amberkę, nawet niezauważalnie, ale zachodzą. Na treningach nadal daje z siebie 100%, ale po powrocie zdecydowanie potrzebuje więcej czasu na regenerację niż kilka lat temu. Na zawodach nadal rwie się do startu, ale już zmagania drugiego dnia są dla niej dużo większym wyzwaniem niż kiedyś i widać po niej, że jest po prostu zmęczona. Na spacerach nadal startuje łapa w łapę z borderami do wyścigu o piłkę, ale coraz częściej to nie ona wraca z piłką w pyszczku. Po bardzo intensywnym wysiłku zdarza jej się sztywniej chodzić i mieć wieczorem mocno napięte mięśnie. Niby nic takiego, a jednak dzieje się i daje do myślenia ...

fot. Agata Łapińska

O derkach Back on Track dowiedziałam się już kilka lat temu przysłuchując się dyskusjom znajomych - czy te czary działają czy nie działają. Wtedy nie postrzegałam jej jako 'must have' dla naszego teamu, niezależnie czy to by miało działać czy nie. Likusi chyba jeszcze na świecie nie było, a Amberka cieszyła się pełnią formy i nie przypominam sobie, żeby zdarzył się wysiłek, po którym pokazałaby mi, że potrzebuje więcej czasu na regeneracje.

Pierwszy raz pomysł sprawienia takiego ubranka Amber zaświtał mi po przeczytaniu recenzji na blogu Pauli (http://wenabc.blox.pl). Czary przestały być czarami, a zaczęły być całkiem sensownym pomysłem na to co zrobić, żeby mojemu psu żyło się lepiej. Decyzja, że spróbujemy zapadła. Pozostał problem dość zaporowej ceny, a że zawsze jest milion innych super extra pilnych wydatków to zakup derki zaczął być odkładany z miesiąca na miesiąc.


No i w czasie tego mojego opóźniającego się już znaczne odkładania grosza do grosza dowiedziałam się, że derka Back on Track Mesh Rug będzie jednym z produktów udostępnionych w ramach konkursu Top For Dog 2015. Wiedziałam, że musimy się zgłosić do jej testów - mam przecież w domu naprawdę idealnego psa do tego by wypróbować jej działanie! Na szczęście było to nie tylko moje zdanie -  i tak nasza derka w rozmiarze 46 zagościła na grzbiecie Amberki :)

Jak to ma działać?

www.trickypick.pl

To wcale nie chodzi tu o tajemne magiczne właściwości i materiały z innych galaktyk! Swoje działanie derka Back on Track zawdzięcza ceramicznemu proszku umieszczonemu w tkaninie tworzącej wewnętrzną warstwę derki. Cząsteczki ceramiczne mają za zadanie odbijać emitowane przez ciało psa ciepło tworząc promieniowanie podczerwone, które wnikając w tkanki organizmu odpowiada za 'magiczne' właściwości derki.

Co się wtedy dokładnie dzieje? Rozszerzają się naczynia krwionośne, zwiększa przepływ krwi, polepsza odżywienie tkanek. Skutkuje to złagodzeniem stanów zapalnych, usprawnieniem procesów regeneracyjnych oraz delikatnym wzrostem ciepłoty tkanek, co powoduje działanie uśmierzające ból.

Takie zadanie ma powłoka wewnętrzna derki. Natomiast zewnętrzna, lekka, siateczkowa warstwa ma zapewnić zachowanie możliwie najlepszej przepuszczalności powietrza i odprowadzanie wilgoci.





Jak to wygląda?
foto: www.trickypick.pl

Derka Back on Track Mesh Rug nie jest może najpiękniejszym, najbardziej stylowym i szykownym wdziankiem jakie widziałam ;) Ale nie takie jest jej zadanie! Na znanych mi psach dobrze się układa, nie krępuje ruchów, psy nie wykazują objawów odczuwania dyskomfortu spowodowanego noszeniem derki. Jest lekka, nie powoduje przegrzewania się po organizmu, więc można zakładać ją psu praktycznie w każdych warunkach.

Na stronie trickypick.pl znajdziemy bardzo szeroką rozmiarówkę - zaczynającą się od derek 21cm dla małych piesków, a kończącą derkami 91 cm dla psich olbrzymów :) Rozmiar dobieramy mierząc długość psa wzdłuż kręgosłupa od nasady szyi do nasady ogona.

Derkę możemy dodatkowo dopasować regulując ją w 4 miejscach - ściągaczem przy kołnierzu na karku, ściągaczami na pasku przednim, pasem wokół klatki piersiowej oraz paseczkami stabilizującymi ubranko o tylne nogi psa. Derka posiada również dziurkę na ogon, jeśli nie chcemy jej używać wystarczy zasunąć zameczek.





No i najważniejsze pytanie - czy to działa?


Najważniejsze pytanie, a najtrudniejsza na nie odpowiedź ;) Wydaje mi się, że działa i to nawet w przypadku Amber bardzo zauważalnie. Albo soboie to wszystko wmówiłam i jeste wyjątkowo zadowoloną ofiarą efektu placebo :)

Naszego Back on Track'a dostałyśmy w czerwcu i od tamtej pory intensywnie używamy i ciągle testujemy. Głównie idzie w ruch w przypadku treningów flyballowych. Amberka siedzi w nim w klateczce czekając na swoją kolej, zakładam jej go w przerwach między biegami oraz w przerwie między rozgrzewką, a samym treningiem. Po powrocie do domu przesypia w nim całą noc. Na ostatnich zawodach, na których było już chłodnawo i deszczowo siedziała w nim w klatce prawie cały dzień i zdawała się bardzo zadowolona z tego powodu - smacznie sobie spała, a zwykle jeśli jest choć trochę chłodniej to czekając w klatce nie czuła się zbyt komfortowo.



I w tym miejscu doszliśmy do tego co sprawiło, że teraz już postrzegam derkę Back on Track Mesh Rug jako absolutny 'must have' dla Bru. Trapiący mnie jej sztywniejszy chód, napięcie mięśni i ich bolesność po intensywniejszym treningu praktycznie już teraz nie występują. Dzień po treningu zwykle ochoczo gania się z Liczmankiem na spacerze, nie widać po niej żadnego dyskomfortu.

Treningowego obciążenia raczej nigdy nie serwuje jej dwa dni pod rząd, jednak zawody to zawody - zapierniczać ile sił w nóżkach musi przez dwa dni, a jeszcze we flyballu jest tak, że im ładniej psy zapierniczają tym więcej biegów ma się jeszcze przed sobą. Jeszcze na kwietniowych czy czerwcowych zawodach widziałam po niej, że pierwszy dzień startów to był jej dzień, ale ten drugi był już zdecydowanie słabszy, widziałam to po wszystkim - sposobie poruszania, tym jak biegała w czasie startów czy nawet tym, że nie wskakiwała z taką lekkością mi na ręce po powrocie z toru. Teraz na wrześniowych zawodach było inaczej - pierwszy dzień był świetny, a drugi jeszcze lepszy :) A zdecydowanie miała co robić przez oba, bo startowała ze mną w Time Trialu, Dog Dartbee i flyballu. W Time Trialu wykręciła świetny czas kwalifikując się do niedzielnych startów w I dywizji, w Dartbee cudownie pracowała, niezawodnie łapiąc moje wszystkie rzuty i kończąc zmagania na IV miejscu, nie wspominając o flyballu, gdzie przez 2 dni zasuwała ile siły w łapkach, nie popełniając ani jednego błędu i będąc wystawiona do każdego biegu. W tak dobrej kondycji na zawodach drugiego dnia nie była jeszcze nigdy! Oczywiście daleko mi do tego, żeby wierzyć, że to wszystko za sprawą magicznego ubranka, które się pojawiło i doładowało ją w turbo moce ;) Ale jeśli choć trochę jej pomogło, czuła się dzięki niemu po prostu lepiej drugiego dnia to uważam, że warto dawać jej ten komfort i wsparcie :)



Po intensywnym pomykaniu wśród frisbiaczy Likaczu również czasem wbija się w Amberkowego Back on Track'a i korzysta z jego dobrodziejstw. U niej efektów nie widać, bo też nigdy nie było widać problemów - Li jest zawsze gotowa do roboty i nie widzę u niej fizycznych ograniczeń po intensywniejszej pracy. Ale bardzo bym chciała, żeby będąc w wieku Amberki również nie miała żadnych problemów, mogła nadal beztrosko pomykać, skakać i wirować, dlatego zakładam jej derkę profilaktycznie. Co ciekawe Back on Track Mesh Rug jest jedynym ubrankiem, które Lychee lubi mieć na sobie, idzie w nim po prostu spać do klateczki i nie kombinuje. Wszelkie inne odzienie - od kamizelki chłodzącej przez szelki po zwykłą obróżkę - jest dla niej niczym płachta na byka i jeśli tylko spuszczę ją z oka to szybko się go pozbędzie. Może nie zaufałabym jej sympatii do Back on Track'a na tyle, żeby zostawić ją w nim samą w klatce na zawodach czy treningu, ale wieczorami po domu chodzi, a raczej leży, w nim spokojnie i nie przejawia działań destrukcyjnych.

No i na koniec bardzo ważna kwestia, która nie powinna zostać zapomniana nawet przez największych fanów magicznych ubranek! Derka Back on Track ma za zadanie działanie profilaktyczne lub wspomaganie działań terapeutycznych. Nie jest jednak cudownym lekiem na całe zło i jeśli widzimy, że nasz pies zaczął mieć problemy z poruszaniem lub kuleje po serwowanych przez nas treningach to należy udać się do odpowiedniego specjalisty celem zdiagnozowania problemu! Nie zastąpi również - za to może bardzo fajnie  wspomóc - standardowej rozgrzewki przed treningiem, dostosowanej planem i intensywnością do potrzeb naszego psa. To samo dotyczy potreningowego 'cool down' - nie rezygnujemy z niego tylko dlatego, że kupiliśmy modną derkę za kilka stów ;)


Amber w BoT, rozmiar 46cm.
fot. Asia Borowska

Derki Back on Track zbierają coraz szersze grono swoich zwolenników, choć wciąż oczywiście są wśród nich osoby, które kupują je na zasadzie sprawienia swojemu psu kolejnego modnego gadżetu, nie do końca zagłębiając się w to, czemu takie ubranko miałoby tak naprawdę służyć. Grono osób traktujących je jako kaprys właścicieli, którzy dali się omamić efektowi placebo również jest dość liczne ;)

Jeśli chodzi o moje wrażenie po możliwości testów derki Back on Track Mesh Rug to chyba najlepszym podsumowaniem mojej recenzji będzie stwierdzenie, że jeśli tylko pojawią się u nas pieniążki, które pozwolą mi na lekkie szaleństwo to zapewne zawita u nas druga derka, tym razem w rozmiarze 49cm, bo ze zrobionego już rozeznania i przymiarek wiem, że to rozmiar dosłownie jak z myślą o Liczmanku szyty :)


Lychee w BoT, rozmiar 46cm.
fot. Asia Borowska
Ważne linki!

Derkę Back on Track Mesh Rug oraz inne produkty z serii Back on Track znajdziecie na stronie: www.trickypick.pl :)

Więcej o konkursie Top For Dog 2015 przeczytacie na stronie: http://www.topfordog.pl

Inne - warte moim zdaniem przeczytania - recenzje Back on Track Mesh Rug:



Bardzo dziękujemy za umożliwienie nam testów tej magicznej derki :)

Magda oraz Amber i Lychee

czwartek, 27 sierpnia 2015

And you? Can you fly?

fot. Agata Łapińska

To miejsce pokryło się solidną warstwą kurzu, mułu i gruzu. Miejscami zarosło też chwastami. Nie ma co ukrywać, nasze wielkie plany o systematyczności poległy i zalegają gdzieś na samym dnie tego gruzowiska. 

I to wcale nie dlatego, że się u nas nic ciekawego nie dzieje ... Dzieje się i to bardzo dużo! Czego by o ostatnich miesiącach nie mówić to zdecydowanie nie dały nam się nudzić, zmusiły nas do intensywnego korzystania z każdej wolnej chwili i wprowadziły u nas dużo zmian. Ale skoro w tym natłoku wszystkiego niepostrzeżenie zabrakło nam czasu nawet na normalne życie to nic dziwnego, że blog poszedł w kompletne zapomnienie ...

Gdzieś na horyzoncie pojawia się przebłysk nadziei na lepsze czasy. Czas na życie. Czas dla psów. Czas na uporządkowanie wszystkich myśli. Zdecydowanie chcemy podążać w stronę tego światełka! ;)

Wierzchnie warstwy kurzu naruszyłam recenzjami, które pojawiły się u nas w ramach testów do drugiej edycji konkursu Top For Dog. We wrześniu pojawi się jeszcze ostatnia z nich - czyli kilka słów od nas o derce Back on Track Mesh Rug :)

Ale do ostatecznego rozprawienia się z całym gruzowiskiem i przywrócenia tego bloga do życia zdecydowanie potrzebny jest pies do zadań specjalnych ;) Na szczęście mam takiego w moim stadzie!

To zadanie pozostawiam Lychee - mojej małej Supergirl




Za uwiecznienie podniebnych pląsów mojej małej Likaczu Pomykaczu i stworzenie dla nas tego krótkiego filmiku bardzo dziękujemy Niuchaczowi !

Witamy po dłuższej przerwie! :)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

TOP FOR DOG 2015 - Adresówka SafePet


Adresówki SafePet


Czyli drugi z produktów, który trafił w nasze ręce (no i Liczmanka ząbki, ale o tym kawałek dalej) w ramach testów do konkursu Top for Dog! Od producenta dostałyśmy 2 sztuki - jeden dla Bru, drugi dla Li :) Tak więc obie moje suki dorobiły się swoich własnych ... dowodów osobistych ;)



Do testów adresówki SafePet przystąpiłam bardzo chętnie, byłam bardzo ciekawa jak w rzeczywistości będzie sprawował się ten produkt oraz znając moje psy i ich tryb życia wiedziałam, że zafundują mu testy w wersji hard. 

Od razu muszę chyba zaznaczyć, że psi dowód osobisty nie urzeka mnie tym jak wygląda na psie - pomysł bardzo ciekawy i oryginalny, ale jednak mimo wszystko nie jestem przekonana do widoku psa biegającego z dyndającym naprawdę sporym dowodem osobistym przy obróżce. Oczywiście jest to moje prywatne odczucie, każdemu może podobać się co innego ;)


Natomiast są inne aspekty za które muszę bardzo pochwalić producenta adresówki SafePet! 

Kreator adresówek na stronie pozwalający na stworzenie swojemu psu jego własnego dowodu osobistego jest naprawdę bardzo prosty, intuicyjny i jego obsługa nie powinna nikomu sprawić żadnej trudności. Na każdym etapie tworzenia naszej adresówki widzimy z boku jej wizualizację, możemy na bieżąco ocenić czy to co powstaje nam się podoba czy chcemy jednak wprowadzić jakieś zmiany. Bardzo duży plus za formę i działanie tego programu!

źródło: www.safepet.eu

foto: www.safepet.eu

Cena jednej adresówki SafePet to 24.99zł. 
Dość wysoka, prawda? Ale tu pojawia się bardzo istotna informacja! Ta cena nie obejmuje zakupu 'tylko' adresówki. Wraz z zakupem produktu firmy SafePet uzyskujemy również bezpłatny wpis do międzynarodowej bazy oznakowanych psów oraz dostęp do programu automatycznie generującego nam ogłoszenia, gotowe do rozwieszenie i rozpoczęcia poszukiwań w przypadku zaginięcia naszego ukochanego psa. Całkiem sporo funkcji w cenie adresówki ;)


Natomiast wracając już do samego wykonania adresówki - jest ono bardzo porządne, biorąc ją do ręki widać, że została zaplanowana i wyprodukowana z dbałością o każdy szczegół, od razu odnosi się wrażenie, że kupiło się produkt dobrej jakości. I nie zawiodłam się :) Moje psy należą do tych, które pływają w jeziorze, tarzają się w błocie, szaleńczo ganiają po krzakach - jednym słowem: nie oszczędzają zbytnio swoich adresówek. I te testy adresówki SafePet przeszły doskonale - nie popękały, nie połamały się, nie pordzewiały, nie wyblakły i nie porysowały się. No i przede wszystkim - nie zostały gdzieś w krzakach ;)

Stan adresówki SafePet po kilku miesiącach użytkowania przez Amberkę.



Jedna z nich poległa natomiast w innych okolicznościach. Adresówki są u nas zwykle towarem mocno deficytowym. A wszystko przez działalność łaciatego borderka, który od pierwszych chwil w moim domu likwiduje wszystko co dynda jej przy obróżce. Swojego pierwszego dowodu osobistego postanowiła nie traktować ulgowo i musiał tak jak jego poprzedniczki zmierzyć się z jej ząbkami ... tak jak wszystkie poprzednie identyfikatory niestety nie wyszedł z tego zwycięsko.

Stan adresówki SafePet po spotkaniu z ząbkami Liczmanka.
 
Tester adresówek - level hard ;)



W serii adresówek, którą dostałam do testów były jeszcze pewne niedociągnięcia. Uciekając moim zdaniem trochę za bardzo w dokładną stylizację adresówki SafePet na prawdziwy ludzki dowód osobisty producent umieścił na niej takie informacje jak wzrost, waga czy kolor oczu. Moim zdaniem rzecz kompletnie niepotrzebna i marnowanie cennego miejsca. No i rozmiar adresówki - jedyny dostępny wtedy rozmiar 5,4cm x 2,9cm, który otrzymały moje suczki, jest dla małych i średnich psów zdecydowanie zbyt duży i przy ich obróżkach wyglądał po prostu źle.

Porównanie wielkości adresówki SafePet do popularnego klikera firmy Karlie.

Porównanie wielkości adresówki SafePet do naszej poprzedniej adresówki.

Ale tutaj duży plus dla firmy, gdyż pierwsze komentarze od testerów wywołały natychmiastową reakcje i modyfikacje (i co za tym poszło moim zdaniem znacznym ulepszenie) swojej oferty. Do sprzedaży został wprowadzony mniejszy rozmiar adresówki - 4,1cm x 2,4cm - dedykowany drobniejszym psiakom. Modyfikacji uległy również informacje zamieszczane na adresówce - teraz mamy do dyspozycji miejsce na informacje dodatkowe, które możemy dostosować do naszych indywidualnych potrzeb zamieszczając tam informację o chorobach psa, przyjmowanych lekach czy wpisując nasz adres lub numer mikrochip naszego psa.


Nowa, zmodyfikowana wersja adresówki SafePet.
fot: www.safepet.eu

Podsumowując :) Po wprowadzonych przez producenta zmianach uważam adresówkę SafePet za naprawdę godny zainteresowania produkt. Ciekawy wizualnie, bardzo starannie wykonany, dający możliwość dostosowania adresówki do własnych specyficznych potrzeb oraz - co dla mnie w adresówce jest najważniejsze - zaskakująco wytrzymały na codziennie, standardowe użytkowanie :) Więc jeśli tylko komuś taka forma adresówki się po prostu podoba to sprawiając swojemu psu dowód osobisty firmy SafePet nie powinien być zawiedziony ;)



Ważne linki!

Adresówki oraz inne produkty firmy SafePet znajdziecie na stronie: www.safepet.eu :)


Więcej o konkursie Top for Dog 2015 dowiecie się odwiedzając stronę: http://www.topfordog.pl/

:

czwartek, 13 sierpnia 2015

TOP FOR DOG 2015 - Husse Lax & Ris

Czy trzeba jeszcze komuś mówić czym jest konkurs Top for Dog?

Podejrzewam, że nie :) Gdyby jednak znalazł się ktoś kto się uchował i o tym konkursie jeszcze nie słyszał to szybko przybliżę w kilku słowach ;) Top for Dog jest to ogólnopolski konkurs, który ma na celu wyłonienie najlepszych karm, zabawek oraz innych akcesoriów dla psów z szerokiego wachlarzu produktów aktualnie dostępnych na naszym rynku. W tegorocznej edycji konkursu udało nam się załapać do grona testerów :)

Amberka i Liczmanek zostały wybrane do wydania swoich osądów o na temat trzech produktów: szwedzkiej karmy Husse Lax&Ris przeznaczonej dla psów z wrażliwym przewodem pokarmowym, stylizowanych na ludzkie dowody osobiste identyfikatorów SafePet oraz magicznego ubranka, o którym ostatnio jest coraz głośniej, czyli Back on Track Mesh Rug!



Husse Lax & Ris


Producent o karmie:


Kompletna karma hipoalergiczna na bazie łososia i ryżu dla dorosłych psów z wrażliwym układem pokarmowym.

Husse Lax&Ris jest odpowiednia dla psów o białej sierści.

Karma jest wolna od sztucznych barwników i konserwantów.

Husse Lax & Ris to najwyższej jakości karma na bazie łososia i ryżu. Zawiera wyłącznie starannie dobrane, najwyższej jakości, łatwostrawne składniki. Karma przeznaczona jest dla psów cierpiących na problemy żoładkowe i jelitowe o podłożu alergicznym.





Skład:


Składniki:

łosoś (min. 50%), ryż, tłuszcz zwierzęcy, wysłodki buraczane, siemię lniane, hydrolizowane białko z kurczaka, drożdże browarniane, olej z łososia, sól, fruktooligosacharydy, lecytyna, ekstrakt z nagietka, algi morskie, ekstrakt z pestek winogron

Analiza składu:

Białko 24,0%, tłuszcz 14,0%, surowy, popiół 6,5%, surowy błonnik 3,0%, wapń 1,25%, fosfor 0,9%, sód 0,4%

Dodatki dietetyczne:

Witamina A 17500 IU/kg, Witamina D3 1600 IU/kg, Witamina E 450 mg/kg, E1 (żelazo) 160 mg/kg, E2 (jod) 2,5 mg/kg, E4 (miedź) 6 mg/kg, E5 (mangan) 50 mg/kg, E6 (cynk) 86 mg/kg,
E8 (selen) 0,16 mg/kg, beta- karoten 1 mg/kg; Przeciwutleniacze: tokoferole.




Jak wypadły nasze testy:

Swoją recenzję chciałabym zacząć od moim zdaniem kluczowej sprawy, a dokładniej od tego czemu to właśnie moją Amber zgłosiłam do testów karmy Husse w wersji dedykowanej psim alergikom. 

No więc Amberka mimo swojego uliczno-schronisowego pochodzenia potrzeby żywieniowe ma iście królewskie ;) Krótko mówiąc moja Bru jest psem z problemami alergicznymi - wykazuje reakcje na mięso drobiowe, wołowinę oraz większość zbożowych komponentów karm, prócz ryżu. A zdradzając więcej szczegółów - wszelkie odstępstwa od pilnowanego przeze mnie rygoru żywieniowego - czy to te wyżebrane oczami kota ze Shreka od gości, czy te znalezione na spacerach w chwili mojej nieuwagi czy pyszne zbożowo-kurczaczkowe smaczki, którymi zawsze ktoś ze znajomych ją uraczy na wyjeździe, treningu czy kursie - nie pozostają niezauważone ... Czasem w postaci morderczych bączków, czasem w postaci 'dziś możesz sobie darować używanie woreczka', a czasem 'wygryzę sobie te łapy, wydrapie sobie to ucho' - wszelkie grzeszki żywieniowe w ten lub inny sposób wychodzą na jaw. Bardziej fachowo to ujmując pojawiające się u niej objawy alergii pokarmowej to: zaczerwienieni skóry oraz świąd (głównie łap), stan zapalny uszu, biegunki, gazy, świąd okolicy odbytu.

Gdy zaczęłam podawać przysłane nam do testów 7kg karmy Husse Amber była na etapie nie wykazywania żadnych objawów alergii. I stan ten utrzymał się na dobrą sprawę przez cały okres podawania karmy Husse. Pod sam koniec nastąpił co prawda epizod intensywnego drapania uszu, ale tak zbiegał się z terminem grilla, na którym psy były ze mną, że to w nim podejrzewam należy doszukiwać się przyczyny tego zdarzenia ;) Tak więc karma zdała egzamin jeśli chodzi o reaktywność mojego psiego alergika!

Karma była wcinana bardzo chętnie, Amberka wymiatała swoją miseczkę zawsze do końca :) Chrupkami poczęstowałam również dwa pozostałe moje psy - one również wystawiły karmie Husse bardzo wysokie noty w kategorii 'walory smakowe' :) Co dla mnie szczerze mówiąc było nie lada zaskoczeniem, gdyż karma ta ma bardzo mało intensywny zapach, a moje psy wariują zwykle przy tych niesamowicie pachnących karmach. Co dla mnie oczywiście w tym wypadku jest plusem - bo woń psiej karmy nie unosiła się w pokoju w porze karmienia :)

Wśród wymienionych wyżej zalet znalazł się jednak również pewien minus, który sprawił, że karma Husse Lax&Ris nie zagości na stałe w menu Amberki. Mój pies mimo dostawania naprawdę dużych porcji, większych niż te wynikające z dawkowania podanego na opakowaniu, zaczął mi na tej karmie w chudnąć - może dla kogoś okazałoby się to plusem, jednak Amberce chudnięcie zdecydowanie nie było potrzebne ;) Więc u nas karma łapie za to minus - który może u innego psa okazałby się akurat równie sporym plusem :)