fot. Zuzanna Bzdręga |
Amberka jest decyzją podjętą w 48h. Stwierdzeniem, że nie jest czas na szczeniaka, że nie jest czas na bordera. Wybór właśnie tego schroniska był przypadkowy, tata jechał coś załatwić w pobliżu, więc mnie podrzucił. Pojechałam zobaczyć jakie są psy, dowiedzieć się czegoś o nich, pojeździć po innych schroniska i podjąć racjonalną decyzję :) Z moich planów nic nie wyszło, bo gdy zostałam wysłana na spacer próbny i dostałam do ręki smycz na której drugim końcu była chudziutka, lekko przestraszona suczka - to myślę, że decyzja zapadła już wtedy - sama z siebie, ja jeszcze o niej nie wiedziałam. Gdy po spacerze odstawiałam ją do boksu i widziałam jak za mną patrzy jak odchodzę to wtedy powolutku chyba zaczęło do mnie docierać, że nie umiałabym szukać dalej i wziąć innego psa. Że muszę wrócić po tego chudego brzydala.
Była pierwszym psem, którego oglądałam, w pierwszym schronisku, w którym byłam - co mi rodzice kilkukrotnie wypominali, gdy wróciłam i oświadczyłam, że następnego dnia jadę ją odebrać :)
Nie było wymyślonego imienia, nie było czekającej obróżki, ani wyprawki. Gratis do psa dostałam tłoczony na miejscu identyfikator - więc jakieś imię musiałam na szybko podać, a Amber zawsze mi się podobało. Pożyczyliśmy ze schroniska obrożę i smycz i popędziliśmy z adoptowanym już psem do najbliższego sklepu, żeby kupić jakąkolwiek obrożę i smycz, bo nie wpadłam na to, że nie będę miała jak psa do domu wziąć.
Tak wybrany pies okazał się najlepszą decyzją w moim życiu. :)
fot. Karolina Prus |
Liczmanek była długo planowana, wyczekiwana, wyszukiwana, zmieniana. Dokładnie wiedziałam czego chce, przeglądałam rodowody, sprawdzałam jak rozwijają się różne mioty, przeglądałam wyniki badań i bazy psów chorych. Niby wszystko było zaplanowane, a i tak los w ostatniej chwili spłatał mi figla i moim Liczmankiem został inny szczyl niż było planowane na początku :p
Czekało na nią długo wybierane imię, mnóstwo zabawek, obróżek, smyczek i masa rzeczy, które w sumie nawet nie były przydatne :p Plany jakich błędów nie popełnić i pomysły co bym z nią chciała robić w przyszłości.
Dwa psy, które trafiły do mnie w kompletnie inny sposób. Teoretycznie kompletnie od siebie różne. A jak się okazało idealnie do siebie dopasowane, idealnie ze sobą zgrane :) Aż dziwne jak bardzo czasem do siebie podobne :p Ich pierwsze miesiące razem nie zapowiadały, że kiedykolwiek będzie między nimi tak jak jest teraz. A jest w sumie tak, że nie mogłabym sobie nawet wymarzyć, żeby było lepiej :D
Myślę, że mogę śmiało powiedzieć - znalazłam swój zestaw idealny :)
fot. Karolina Prus |