wtorek, 7 stycznia 2014

Wakacje?

Plaża ... morze ... słoneczko ... frizbiacze ... pieseczki ...
Wbrew pozorom to nie wakacje ... :)


Ale 6 stycznia :)
Okazał się być bardzo dobrym dniem na pokazanie Liczmankowi po raz pierwszy naszego morza :D Jak to się stało, że przez 10 miesięcy swojego życia nie widziała go ani razu? Nawet mi ciężko to zrozumieć. Właściwie dopiero dziś rano zdałam sobie z tego sprawę. Była w nadmorskim parku, była na wydmach, miała nawet robione zdjęcia w jednym z wejść na plaże - ale na samą plaże nigdy nie dotarła i do morza nigdy wcześniej się nie zbliżyła! Jak dodać do tego, że praktycznie caluteńkie lato spędziłyśmy w Trójmieście ... Wniosek mógł być tylko jeden - trzeba było to czym prędzej nadrobić!


Ani na Bru (choć ona to już w sumie nie jedno morze w życiu widziała ;)), ani na Li morze nie zrobiło większego wrażenia. Tłumy spacerowiczów i ich pieseczki też nie. Prócz jednego, choć obstawiam, że w jego przypadku kluczowa była piłeczka, za którą biegał ;)
Za to otwarta przestrzeń i otaczający piach były powodem wielkiej radości :)

 

A gdy w tej krainie wielkiej szczęśliwości pojawiły się jeszcze frizbiacze...
To już w ogóle było najlepiej :D



Jakby ktoś się kiedyś zastanawiał jak wygląda pies, który postanowi równocześnie zrobić wejście tyłem między nogi i turlaj się ... to Li na zdjęciu poniżej właśnie taką konfiguracje prezentuje :p











Ale żeby nikogo nie zmyliło to, że ostatnio głównie temat Liczka przewija się przez posty ;)

Prywatny mistrz świata nadal jest tylko jeden ;)




Brak komentarzy: