środa, 22 stycznia 2014

Zima!

Nadeszła i chyba planuje zostać na dłużej :)

Zasypało nas już jakiś tydzień temu i śniegu wciąż nie ubywa :) Ja się cieszę jak dziecko - koniec ubłoconych piesków po spacerach i syfu w domu :p i nareszcie można zacząć myśleć o odkurzeniu deseczki po dłuuuugim czasie samotnego oczekiwania na śnieg w piwnicy :D 

Natomiast Amberka jest zdegustowana całą tą sytuacją i trzęsie się jak galareta na każdym spacerze. Raz wpadłam na cudny (jedynie wtedy w mojej głowie) pomysł sprawienia jej przyjemności i oderwania od całodniowego wylegiwania się na łóżku. Wyciągnęłam ją na długi, zimowy spacer po polach - skończyło się to dygoczącym psem do końca dnia niewychodzącym spod koca i problemami z pęcherzem. Tyle wyszło z moich dobrych chęci, więc uszczęśliwianie na siłę sobie odpuściłam - Amberka solidaryzuje się z osiedlowymi yoreczkami i wiedzie beztroskie życia na kanapie pod kocykiem przerywane spacerkami między blokami w ciepłym ubranku :)

Amberka w swoim nowym kaftaniku z miną wyrażającą dobitnie co myśli 
o tej całej zimie ;)



Za to Li jak to Li - cieszy się jak zawsze ze wszystkiego :) Śniegiem jest zachwycona, mróz jej niestraszny i radośnie sobie pomyka po zaspach. Wciąż jej mało bycia na dworze, chciałaby dłużej, chciałaby więcej. A jako, że mój naczelny mistrz tymczasowo zdezerterował z dłuższych spacerów to mam dużo okazji do popracowania z Liczmankiem sam na sam. A pracować zdecydowanie mamy nad czym :p więc uzbrojone w smaczki, szarpaczki i koziołek dłubiemy sobie obi :)

fot. Agata Łapińska

fot. Agata Łapińska

fot. Agata Łapińska
Na zdjęciu powyżej nasze domowe modele prezentują szelki norweskie Trixie Fusion.
Kupiłyśmy te szelki jakieś 2-3 miesiące temu i póki co jesteśmy nimi zachwycone. Mamy wszystkie dostępne kolory, rozmiar M/L (Amber i Lychee - dla nich przedni pasek mógłby być ciut dłuższy) i L (Rayko). Używamy ich praktycznie codziennie, na 3 aktywnych psach. Na treningach flyballu spisały się idealnie. Ładne i żywe kolory. Przeszły błoto, tarzanie się w dziwnych rzeczach i pośniegową breje - prane w pralce nie blakną i nadal wyglądają jak nowe. Mają wszyte odblaskowe nitki. Podszyte są neoprenem.
Jesteśmy nimi bardzo pozytywnie zaskoczone, bo kupowałyśmy je nie nastawiając się na jakieś rewelacje.
Cena w porównaniu do niektórych szelek handmade wręcz śmiesznie niska ;)

1 komentarz:

  1. to wykopuj tą deseczke i musimy się gdzies razem wybrać! chociażby na Wiezyce :D
    ja podzielam zdanie Amberki i tez wole siedzieć pod kocysiem w domu :D jedynie gdy swieci slonce, jak dziś, mogę chodzic na długie spacery
    a tak w ogole to powoli zaczynam myslec nad kupnem szelek, może gdzies dorwe takie jak wasze skoro polecasz ale zaczynam wątpić ze Mańko doścignie wzrostem Raya bo cos nie rosnie, ale Ty to musisz ocenić bo masz największe przerwy w widzeniu go :D
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń